Daily Archives: 5 sierpnia 2019

Nabiał. Nie mogę obejść się bez sera, twarogu czy jogurtu. Łatwiej mi nie jeść mięsa niż nabiału. Jogurt naturalny czy grecki to stały element mojej diety, jako dodatek do ukochanego Bircher muesli (kto nie jadł, polecam, cudowna sprawa), sałatek, mizerii, tzatzików i wielu innych. Konia z rzędem temu, kto w dostępnych w sklepie jogurtach znajdzie ten, który ma jedynie słuszny skład: mleko i kultury bakterii. Mleko w proszku, mleko odtwarzane, guma guar, sorbitol, srytol... masakra. Dylemat miałam długo, bo w mojej kuchni już miętowego opłatka nie da się już zmieścić, ale ponieważ remont i tak muszę zrobić i szafek przybędzie, skorzystałam z okazji w jednej z sieciówek i nabyłam jogurtownicę.

To miłe urządzenie umożliwia produkcję domowego jogurtu po prostu utrzymując słoiczki z mlekiem i bakteriami we właściwej temperaturze. Wcześniej próbowałam robić jogurt i kefir domowym sposobem, stawiając pojemniki przy kaloryferze, ale uzyskanie właściwych warunków nie jest proste, więc raz się udawał, a raz nie, a zabawy trochę z tym było. A teraz voila! Podgrzewam mleko (jestem wierna Piątnicy, choć mam w planie upolować mleko od krowy, a także poeksperymentować z mlekiem roślinnym), studzę do temperatury ok. 45 stopni, dosypuję kultury bakterii (do nabycia np. w sklepach ze zdrową żywnością, grzybki kefirowe również), mieszam, przelewam do słoiczków, prztykam guziczkiem i idę spać. Rano mam 7 słoiczków gęstego, pysznego jogurtu. Dowód: koty wciągają go nosem, choć sklepowego nie tykają nawet łapką :). Kolejne partie możne również uzyskać z jogurtu już gotowego, choć i tak co jakiś czas trzeba dodać świeżych kultur. Jeśli chodzi o uzyskanie jogurtu z takiego kupionego w sklepie, można próbować, warunek, że musi to być jogurt niepasteryzowany, a taki niełatwo dostać.
Jeśli więc jesteście jogurtożerni, takie niepozorne urządzenie z pewnością Wam się przyda.