Nowinki i dziwactwa

Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że asortyment osiedlowych warzywniaków zaczął w końcu wychodzić poza marchewkę&co i w celu nabycia nieco bardziej wymyślnych składników nie trzeba już prowadzić poszukiwań godnych zaginionego drona. W moim mokotowskim zieleniaku można już kupić nawet takie cudeńka jak dynia piżmowa, jarmuż i topinambury. Dziś trzy słowa o tym trzecim, bo chociaż kiedyś w Polsce był bardzo popularny, dziś nieco zszedł do podziemia i postrzega się go raczej jako dziwactwo językowe, niż całkiem smaczną roślinę.

A oto i nasz bohater: topin

Nieco "niewyględny" i może nasuwać rozmaite skojarzenia 😉

Topinambur - inaczej słonecznik bulwiasty, w Polsce uprawiany już w XVIII w. Jest źródłem inuliny i wielu mikro- i makroelementów, ma niski indeks glikemiczny, zawiera dużo wit. C. W sieci można znaleźć wiele przepisów wykorzystujących topinambur. Ugotowany w smaku jest czymś pomiędzy gotowaną pietruszką a gotowanym selerem, lekko orzechowy.

Ps. Parę lat temu przytargałam z Londynu dynię piżmową :), bo w Polsce w zasadzie nie można było jej kupić. Do dziś na widok tych dyń przypomina mi się fantastycznie zaopatrzony bazarek w Croydon.

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.