Rzym to jedno z tych miejsc, które nigdy się nie nudzą. Lubię kupić sobie loda, usiąść przy jednej z fontann na Piazza Navona, wygrzewać się na słońcu i obserwować toczące się wokół życie - artystów, handlujących obrazkami, turystów, Rzymian. Lubię kupić sobie kawał pizza bianca w Ghetto Fornaio, wiekowej żydowskiej piekarni na terenie getta (kwintesencja prostoty - upieczone w piecu opalanym drewnem ciasto na pizzę posypane solą morską i polane oliwą - a smak ma nie do opisania, pierwszy kęs wywołuje ekstazę kubków smakowych), siąść przy Teatro Argentina i obserwować mieszkające tam koty. Targ warzywno-ziołowy na Campo dei Fiori czy wielki targ spożywczy przy Termini i moje ostatnie odkrycie - Eataly - imperium włoskiego jedzenia 🙂