Egipska herbatka

Gorąca jak lawa herbata, prawie czarna, gęsta od cukru i z pływającymi farfoclami? Brzmi okropnie? Może i tak, ale uwierzcie mi, nic lepiej nie stawia na nogi w upalny dzień na pustyni. Szaj bi nana, parzona w metalowym czajniczku na węglach lub na zaimprowizowanej kuchence, z granulowanej herbaty Arosa (czyli Panna młoda), osłodzona szczodrze i z utopioną w niej gałązką świeżej mięty, jest jak elektrowstrząs - postawi na nogi umarłego 🙂 . Do dziś pamiętam smak herbaty, jaką poczęstował nas egipski stróż domu japońskiej misji archeo u podnóża góry Tota w Tebach, albo strażnicy terenu pałacu Amenhotepa III w Malgacie.

Herbata z miętą będzie zawsze przypominała mi szczęśliwy czas spędzony w Egipcie, jest jednym z moich prywatnych "comfort food", jej zapach i smak...

Przepis - zaparz w imbryku mocną, czarną herbatę. Nalej do kubka lub szklaneczki (fachowcy robią to z fantazją, mocnym strumieniem ze sporej wysokości, ale nie róbcie tego bez uprzednich ćwiczeń z użyciem zimnej wody!!! 🙂 ), osłodź, jeśli pijasz słodką, i zanurz w szklance gałązkę świeżej mięty. Alternatywnie, zamiast mięty, można wrzucić do imbryka kilka ziaren świeżego kardamonu.

Dziękuję sklepowi www.arabskie.pl za herbaciane utensylia 🙂

szaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.