Maaazurek, mazureczek

Mazurki jakoś nigdy nie weszły w orbitę moich cukierniczych dokonań. Jednak na niedawnych warsztatach kulinarnych Bakallandu (o samych warsztatach i kontekście, w jakim się odbywały już wkrótce!) prowadzący je sam Andrzej Polan nauczył nas robić ciasto, które podbiło moje serce i podniebienie. Ponieważ określił je jako coś pomiędzy tartą a mazurkiem, a święta za pasem, postanowiłam uraczyć nim moją rodzinę, czy tego chcą czy nie 🙂

Ciasto jest mega. Musicie mi uwierzyć na słowo, bo zdjęcie tego nie odda. Na kruchym maślanym spodzie jest warstwa konfitury morelowej (w moim cieście znalazła się domowa niesłodzona konfitura morelowa z goździkami i pieprzem syczuańskim, przetarta do konsystencji musu), pulchny, lekko przypieczony z wierzchu biszkopt migdałowy, brzoskwinie z puszki i płatki migdałowe. Całość jest niezwykle przyjemna, dzięki różnym teksturom poszczególnych warstw, kwaskowate morele przełamują słodycz ciasta (choć i tak dałam sporo mniej cukru niż wymagał przepis).

Jest pracochłonne, to fakt, ale warte każdej poświęconej chwili.

mazurek

Życzę Wam pięknych i spokojnych nadchodzących dni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.