Nie ukrywam, większość szybkich dań w mojej kuchni, takich, które nie są po prostu porcją ugotowanych lub upieczonych warzyw, opiera się na makaronach. Makaron to strasznie fajny wynalazek, a ilość dostępnych jego odmian - zwykły, razowy, gryczany, żytni, z dodatkami (szpinakowy, pomidorowy, grzybowy, z sepią), bezglutenowy, i tak dalej, i tak dalej.
Pasuje do mięsa, warzyw, nawet owoców. Na słono, ostro, słodko, jako dodatek, danie główne, deser, szał by night, makaronowe party 🙂
Dziś proponuję dwa dania. Wielki włoski klasyk: aglio, olio e peperoncino, czyli z czosnkiem, oliwą i chili oraz pyszny makaron z ziołami, który lata temu jadłam w jednej z warszawskich restauracji i do dziś za nim szaleję 🙂
Dwie generalne uwagi (do tych i innych potraw)
1. Czosnek smażymy na średnim ogniu i nie pozwalamy mu się przypalić. Zbrązowiały czosnek jest gorzki i nie nadaje się do jedzenia. Jeśli już nam się przypali, należy go delikatnie zebrać suchą łyżką i wyrzucić.
2. Przy obróbce papryczek chili należy zachować dużą ostrożność. Najostrzejsze są białe nasionka i należy je wyrzucić. Po skończonym krojeniu d o k ł a d n i e wyszorować ręce i paznokcie (również pod paznokciami), a wcześniej absolutnie nie dotykać oczu albo śluzówek.